Uwaga: wpis sportowo-polityczny, choć ponoć nie powinno się łączyć sportu z polityką (Kozakiewicz), ale cóż- taki kraj. Ja relacjonuję emocje. Brawo nasi siatkarze. Świetny mecz. Jesteście wielcy. Brawo Wilfredo Leon, brawo Kubiak i Nowakowski, brawo cała drużyna. Wilfredo Leon- 25 punkty (set) i siedem asów serwisowych- zrobił różnicę. Brawo.

————————————

I tak w czasie meczu, przy zachwytach nad Leonem, zastanawiałem się czy Jarosław Kaczyński oglądał mecz, a jeśli już, to komu kibicował?

Leoś nasz chłop i basta. Świetny siatkarz. Polak. Emigrant. A co z pasożytami i pierwotniakami groźnymi dla Polaków, którymi straszył Pan Prezes? ?Trudno to zrozumieć. To jak, Panie Prezesie? Leon nasz czy nie nasz? Prawdziwy Polak? Ciekaw jestem też, co na to Konfederaci? Jak oceniają 25 pkt i 7 asów serwisowych naszego świetnego siatkarza Polaka, Leona?Ja jestem pod wielkim wrażeniem. Wygramy Ligę Narodów, trzymajmy kciuki.

—————————

Wiecie dlaczego napisałem ten tekst? Powody są dwa. Pierwszy to przypomnienie sobie w czasie meczu faktu, po zachwycającej grze Leona, że Kaczyński z PiSem wygrali wybory m.in. dzięki straszeniu Polaków emigrantami, przywożącymi pierwotniaki i pasożyty. Czyli co, mamy podział na dobry (przydatny) emigrant i zły emigrant? Jak to jest? Teraz ma być cisza, nie wolno mieszać polityki ze sportem. Tak? Ale już politykę z innymi emigrantami, tymi mniej potrzebnymi- tak? Sumienie nas uwiera? Drugi powód, to książka którą właśnie kończę czytać: „Sapiens”.

Kto czytał, ten wie, że cały rozdział został poświęcony odkryciom i podbojom, w tym Ameryki przez Kolumba i wtedy też był podział katolickiego społeczeństwa, na dobrych (przydatnych) emigrantów, których setki tysięcy przywieziono do Ameryki z Afryki, z których większość zmarła z wycieńczenia i chorób. Chciałem tym wpisem sprowokować do myślenia, czy podziały są potrzebne? Czy straszenie i dzielenie przez Kaczyńskiego ludzi na lepszych i gorszych w XXI wieku, w wolnej Polsce, było tylko pod wybory i co na to Polacy?

Jak to jest z tymi przydatnymi i nieprzydatnymi emigrantami?

Wiem, wiem, że ten tekst boli, nie chcemy takich tekstów. Po co o tym w ogóle myśleć i rozmawiać. Tak wygodniej, sumienie czyste, jak katolików w Ameryce sprowadzających statkami „przydatnych” emigrantów z Afryki do uprawy trzciny cukrowej.