Polska XXI wieku. Jaka? Gdzie byliśmy, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy?

Już nie o samą rocznicę Klęski Kobiet (klęski nas wszystkich) tutaj chodzi.

Chodzi o przyszłość.

Póki co, nie ma takiej siły, która obaliłaby dyktatora, który jednoosobowo decyduje o losie 38 milionów Polek i Polaków.

Tak, to mistrz nad mistrze. Było kilku takich w historii świata, którzy dążyli „po trupach do celu”. W końcu i oni tracili władzę, pozostawiając po sobie popiół i zgliszcza.

Na obecną władzę nie ma silnych, a jej elektorat, jak trzy małpy: jest niemy, ślepy i głuchy na jakiekolwiek argumentu. Nie ma takiego łajdactwa, afery, kłamstwa złodziejstwa… które by odebrały PiSowi choćby 1% poparcia.

Tak, tak, wiem, wiem: słaba opozycja. Już pisałem, wszyscy, te 65% Polaków jesteśmy beznadziejni i bezradni wobec PiSowskiego walca, przynajmniej do czasu, kiedy za jego sterami siedzi stary człowiek, zgorzkniały, bezwzględny, nie mający nic do stracenia, nienawidzący Polski I Polaków, któremu 35% Polaków wspartych wyborczym prawem D’Hondta, daje władzę absolutną.

Argumenty w Sejmie czy Senacie, kilkaset tysięcy ludzi na ulicach, oburzenie UE… to na wodzu nie robi żadnego wrażenia. On wyznaje zasadę: po mnie choćby potop. Władza nie ma ceny, jaką w imieniu tegoż narodu i na jego koszt, dyktator by nie zapłacił.

Smutno mi, Polsko.