Wczoraj zabrakło mi 8 min (3 min do odprawy) żeby odlecieć, choć samolot odleciał dopiero z ok. 20 minut od mojego przybycia. Trudno. W Nowej Soli, Zielonej Górze i na S3 była prawdziwa zawierucha i zadyma śnieżna. Temp. -3. Na S3 lodowisko i breja. Potwornie ślisko. Padający gęsty śnieg i widoczność na 30 m. Max prędkość 50-60 km/h przy wszystkich systemach antypoślizgowych. To dopiero była walka o życie. Lot samolotem w chmurach to mały pikuś. Zabrakło kilku minut i dobrej woli pana kierownika, nie odleciałem, lecę dzisiaj. No cóż. Takie życie. Ale rano już jest lepiej, i tu już nie ma pośpiechu. Śnieg nie pada. Jest OK. Wzbijamy się w przestworza. A o godz. 10 w Senacie w Warszawie Komisja GetBack. Afera 4 razy większa od Amber Gold. A w południe spotkanie z przedsiębiorcami i poszukiwanie sposobu wyjścia z lockdownowego potrzasku.