Jaka partia by nie rządziła, ciągnie do siebie ile wlezie. Kiedy polityka bierze górę nad rozsądkiem i interesem ogółu, wtedy rozum idzie spać, a budzą się demony PRLowskiej przeszłości i liczą się tylko interesy partyjne. PiS w partyjniactwie, kolesiostwie i zawłaszczaniu państwa, przebił szklany sufit. To taki PRL Bis. Takiej patologii nie było jak sięgam pamięcią.

Ale inne partie nie pozostają daleko w tyle. Swoje za uszami ma PSL, PO, SLD, o tzw. przystawkach nie wspomnę. Każdy gra na siebie kosztem Polaków. Największym sukcesem Polski po 1989 roku jest bez wątpienia samorząd, bo to gospodarze w terenie wykonują codzienną robotę, to oni decydują przede wszystkim o naszym losie, a nie tak jak kiedyś- sekretarze partii. Ale nie zawsze i nie wszędzie tak się dzieje. Stare wraca. Największą zmorą w regionach są upolitycznione sejmiki wojewódzkie. Nawet najlepsi marszałkowie, czy marszałkinie (Lubuskie), muszą chodzić na smyczy politycznych namiestników. Przy podejmowaniu decyzji, przynajmniej na poziomie regionu, głównym argumentem powinno być dobro i interes mieszkańców małych Ojczyzn.

Niestety bardzo często polityczne gierki lokalnych partyjnych baronów, biorą górę nad rozumem i dobrem ogółu. Dlatego jestem za bezpośrednim wyborem Marszałków Województw, tak jak to się dzieje w wypadku wójtów, burmistrzów i prezydentów miast! Niech wybierają ludzie ludzi, a nie partię. Dzisiaj liczy się przede wszystkim lista partyjna, a nie dany kandydat, choćby i był najmądrzejszy i najlepszy. Czas skończyć z koteriami politycznymi. Nawet najlepsi marszałkowie są zakładnikami polityków partii rządzącej i jej koalicjantów. Przez to nie są podejmowane często dobre decyzje, a te polityczne, w interesie partii i jej zaplecza. Każdy chce dla siebie wyssać jak najwięcej.

A polityka kadrowa? Daj Boże, żeby choć 50% zatrudnionych w urzędach marszałkowskich to byli fachowcy do merytorycznej pracy. Niestety bardzo często zatrudnia się ludzi i ich pociotków wg partyjnych zasług, a nie wg kompetencji. Interes partii jest interesem nadrzędnym. W najgorszej sytuacji są samorządy, które nie są pupilami władzy centralnej, reprezentowanej przez wojewodę, i jednocześnie nie są w stanie wejść w łaski marszałków, czy raczej ich politycznego zaplecza. Stanąć po stronie partii- źle. Władza się zmieni i będzie znów wiał wiatr w oczy. Być bezpartyjnym- źle. Władza oczekuje bicia przed nią pokłonów i wykonywania jej poleceń.

Czas też na likwidację instytucji wojewody, ewentualnie na znaczące ograniczenie ich roli, pozostawiając wojewodom przede wszystkim funkcje kontrolne, jak wcześniej zakładano, jako reprezentantów rządu w terenie. Po dojściu PiS do władzy rola wojewodów niestety wzrosła, co jest zaprzeczeniem idei samorządności. Podział środków publicznych (ponad 4 miliardów zł) tylko samorządom bliskim PiS, był tego najlepszym dowodem. W przysłowiowy „łeb” dostali też odpryskiem sympatycy PiS, mieszkający w gminach niePiSowskich. W województwach rządzą zazwyczaj koalicje. Każdy koalicjant próbuje grać na siebie, każdy chce urwać dla siebie jak najwięcej. Przez co zamiast racjonalnych decyzji, zapadają decyzje polityczne, w interesie partii, a niekoniecznie ludzi. Partie, jak świat światem, były, są i będą. Ale niech one się skupią na dużej polityce, na strategii dla kraju.

Tu na dole, w naszych małych ojczyznach, decyzje o swoim życiu powinniśmy podejmować my, ludzie, mieszkańcy, bez politycznego nadęcia i partyjnych interesów. Dlatego uważam, że Marszałkowie powinien być wybierany w wyborach bezpośrednich przez mieszkańców danego województwa. Zawsze będą się pojawiać jakieś polityczne preferencje kandydatów. Trudno też będzie uniknąć tworzenia koalicji i poszukiwania międzypartyjnego porozumienia. Sejmiki to wyższy poziom upolitycznienia niż gminy. Ale jeśli marszałkowie, nawet reprezentujący jakieś ugrupowanie polityczne, będą z bezpośredniego wyboru, nie będzie ciągłego szantażu straszenia odwołaniem, kiedy marszałek stanie po stronie ludzi, a nie danej partii. „Kałuże” zejdą wtedy na drugi plan.

P.S. Pozostaje jeszcze pytanie, co z powiatami? Ale to na inną, dłuższą rozmowę. Jestem za likwidacja powiatów, ale wcześniej chciałbym znać pomysł na przejęcie ich kompetencji.

P.S. II. Przez 17 lat pełniąc funkcję Prezydenta Miasta nie zatrudniłem ani jednej osoby z tzw. klucza. Nie musiałem tego robić, gdyż wygrałem wybory bezpośrednie jako kandydat bezpartyjny, bez żadnych politycznych i partyjnych ogonów. * polityka jest pojęciem szerokim. Pisząc o polityce, mam na myśli politykę partyjną.