Przepraszam za mój nieparlamentarny język, ale czas najwyższy cuchnącą szmatę nazwać szmatą. Niestety nawet jeśli człowiek w swoim życiu choćby raz otrze się o cuchnącą szmatę, smród za nim potem ciągnie się przez całe życie.

——————————————————–

Ja się otarłem w 2014 roku, kiedy z samorządowcami, wójtami, burmistrzami i prezydentami (w tym Zielonej Góry J. Kubickim i obecnym Gorzowa Wlkp. J. Wójcickim, wtedy wójtem Deszczna) zakładaliśmy Lepsze Lubuskie. Wtedy z rekomendacji jednego z burmistrzów na nasze listy trafił młody, 24 letni ponoć student (teraz wiem, że kłamał, że studiuje na kilku kierunkach- nie skończył żadnego). Mejza był skuteczny. Pieniądze pozyskane przeze mnie od jednego z zielonogórskich przedsiębiorców, zamiast na wspólne konto komitetu wyborczego, trafiły „przez przypadek” na promocję Mejzy.

Pociągnął za sobą młodych ludzi, zrobił kampanię z rozmachem, wisiał na każdym niemal płocie i wygrał. Został radnym. Wtedy już było wiadomym, że dla niego polityka, to będzie sposób na życie. Od tego czasu ja trzymałem się od tego człowieka z daleka, nigdy nie wsparłem go w żadnej kampanii, choć ten, bezprawnie i bez mojej zgody, podpierał się często moim nazwiskiem, jak to mają w zwyczaju polityczni hochsztaplerzy. Ale jeśli trzeba powiedzieć przepraszam za to tylko, że o mnie się otarł, to przepraszam.

Mejza szukał dla siebie miejsca w Platformie Obywatelskiej (błagał mnie o rekomendacje dla niego- bezskutecznie), próbował się przykleić do Niezależnych Samorządowców Raczyńskiego, potem biegał za Kukizem i Konfederacją. No i w końcu, przy aktywnym wsparciu prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego, znalazł miejsce na listach PSL do Sejmu. Zrobił gigantyczną kampanię. Wg wielu przekraczając limity wyznaczone prawem wielokrotnie. Banery, plakaty, ulotki… były wszędzie. Listę pociągnęła była minister Jolanta Fedak, a Mejza zrobił drugi wynik, choć z PSLem miał tyle wspólnego, co krowa z samolotem, no chyba tylko tyle, że pochodzi on ze wsi.

Po śmierci Pani poseł, Mejza buńczucznie i z przytupem wszedł do parlamentu, szukając dla siebie miejsca przy korycie. I znalazł trafiając w objęcia Kaczyńskiego. Ja z tym człowiekiem od 2014 roku nie miałem nic wspólnego. Intuicja podpowiadała mi, że to polityczna kałuża, tylko że w lubuskim wydaniu. Dzisiaj Mejza zhańbił siebie, wszystkich tych, którzy oddali na niego głos i go wspierali w wyborach do parlamentu. Ten człowiek już do końca życia będzie chodził z piętnem hańby.

Mi jest wstyd, że temu podłemu indywiduum w 2014 roku podałem rękę, smród będzie się za mną długo ciągnął, jak i za każdym, kto otarł się o tego złego człowieka. Mejza nazywa siebie generałem Janusza Kubickiego, prezydenta Zielonej Góry, z którym ramię w ramię próbowali przejąć władzę w sejmiku województwa lubuskiego. Nie udało się.

Mejza poszedł kłusować gdzie indziej. Łukasz Mejza opowiadał bajki o tym, że ma być marszałkiem województwa, że ma być wice-ministrem rolnictwa… kłamał i konfabulował. Wszyscy pukali się w głowę, traktując to jako brednie, a ten brylował w lokalnych mediach i ssał pieniądze od Kubickiego za „strategiczne doradztwo” dla Zielonej Góry.

I śmieszno i straszno.

A dzisiaj? Za co i za ile sprzedał się Kaczyńskiemu Mejza, głosując za Lex TVN, głosując przeciwko Konstytucji, przeciwko Polsce i Polakom? Niedługo się dowiemy.

P.S. Mam tylko żal do siebie, że kiedy 7 lat temu przeszły mnie dreszcze po rozmowie z tym człowiekiem, gdy intuicja podpowiadała mi, że to hochsztapler, nie zareagowałem. Przepraszam. Choć wielu nie zareagowało. Jedno mogę obiecać na odpuszczenie grzechów, że po zmianie władzy i odsunięciu tych szkodników i kolaborantów od koryta, będę robił wszystko co w mojej mocy, żeby tych podłych ludzi rozliczyć, otoczyć powszechnym ostracyzmem i postawić przed sądem za wszystkie przekręty. Obiecuję.