Teraz będą sprawiedliwe sądy? To bajka dla naiwnych, żeby nie powiedzieć dosadniej. Nie o sprawiedliwość w tej przepychance przecież chodzi, tylko o władzę. O władzę absolutną!!! A władzy absolutnej już się nie oddaje. Ludowi rzuca się propagandową kiełbasę, a lud, ten dosadnie nazwany „ciemnym” przez prezesa TVP- Kurskiego, naiwnie to kupuje. Słupki poparcia pną się w górę.

Rezultatem zmian w sądownictwie, nie będą sprawniejsze i sprawiedliwsze sądy. Różnice będą takie, że może i wczoraj niedoskonałe, będą jeszcze bardziej niedoskonałe, gdyż zostaną podporządkowane politykom. Posłowie (politycy) mają wybierać sobie posłusznych sędziów.

To jakaś dramato-komedia. Cofamy się o co najmniej 50 lat do tyłu.

Zmierza to do upolitycznienia i upartyjnienia sądów, które powinny być z natury niezależne.

To jest zapisane w Konstytucji. Na tym polega trójpodział władzy, który jest podstawą demokracji.

Za łamanie Konstytucji mam nadzieję, że wielu dzisiejszych „reformatorów” stanie przed Trybunałem Stanu.

Tak więc po „reformie” sądów będzie można zadzwonić do znajomego pierwszego sekretarza partii i zmienić wyrok.

A czynnik obywatelski? Coż to innego jak powrót do trybunałów ludowych. Lekarz czy prawnik musi zdobywać wiedzę co najmniej kilkanaście lat. Po co? Wystarczy tych wykształconych w swej materii ludzi zastąpić znachorami i wybieranymi na targu przypadkowych przedstawicieli sumienia narodu.

Jestem przekonany, że każdy z nas chciałby sprawiedliwszych sądów. Każdy chciałby reformy sądownictwa. Ale reformy, a nie demolki.

Politycy PiS, zamiast robić ludziom wodę z mózgu, powinni się skupić nad technicznym rozwiązaniem problemu przewlekłości postępowań czy uproszczenia języka prawniczego, żeby był bardziej zrozumiały dla obywatela.

A sprawiedliwość? Zamiast u sędziów z prawniczym wykształceniem i wieloletnim doświadczeniem, chcemy ich szukać wśród polityków, czy jak chce Kukiz, wśród przypadkowo wybranych trybunów ludowych?

Czy zdarza się w naszych sądach niesprawiedliwość? Oczywiście, że tak. Jak na całym nawet najbardziej cywilizowanym i demokratycznym świecie. Trzeba to eliminować, reformować i naprawiać, ale nie demolować.

Czy lekarze tylko leczą? Zdarza się, że popełniają pomyłki, a nawet, że biorą łapówki. Tylko czy to znaczy, że cała służba zdrowia to patologia?

Ziobro przez zniszczenie doktora G. doprowadził do ogromu ludzkich tragedii. Jest winien śmierci wielu osób, gdyż poprzez załamanie się transplantologii po tym urządzonym przez Ziobrę cyrku, wiele osób nie doczekało się ratunku w postaci przeszczepu.

Z sądami ma być podobnie?

 

Czy są osoby w naszym kraju skrzywdzone przez sądy? Ależ oczywiście, że są. Są ich tysiące. Każdy, kto przegrywa proces w sądzie, czuje się przez sąd skrzywdzony. Więzienia są pełne skazanych, niewinnych ludzi.

Mamy w Polsce wieloinstancyjność. Przegrywamy w sądzie rejonowym, odwołujemy się do okręgowego. Jeśli i ten wyda dla nas wyrok niekorzystny, odwołujemy się do Sądu Najwyższego i możemy liczyć na kasację wydanego wcześniej wyroku.

Gdzieś musi być granica, gdzie ktoś określi, że ty wygrywasz proces, a ty (pokrzywdzony przez wymiar sprawiedliwości) przegrywasz.

Teraz po kasacji i Sądzie Najwyższym jeszcze przegrywający będzie miał 5 lat, żeby odwołać się do jakiegoś kolejnego tworu, w którym jeden z trzech wydających wyrok, będzie tzw. Czynnik społeczny, czyli trybun ludowy. To jakiś kosmos. A co z wygrywającym proces? Po latach walki w sądach, ma czekać w niepewności jeszcze kolejne 5 lat, nie wiedząc jak się zachowa ten nowy sprawiedliwy po PiSowsku „wymiar sprawiedliwości”?

Przecież doprowadzi to do paraliżu sądów, a przecież miało chodzić o reformę usprawniającą ich pracę.

Czy ktoś będzie chciał inwestować w kraju, w którym po wygraniu procesu we wszystkich instancjach sądów, trzeba będzie czekać jeszcze 5 lat, bo poprzednie wyroki będą mogły być uchylone przez sędziów politycznie mianowanych i przez tzw. czynnik społeczny?

To już nie groteska, to już dramat.

Szkoda tylko, że Adrian przez chwilę stał się Andrzejem. Ale jak widać wrócił do roli Adriana.

Robi się i smutno i straszno.

Sądy trzeba reformować i poprawiać ich działanie, ale czy one aż tak straszne? Media narodowe trąbią, że 85% społeczeństwa nie ufa sądom. Jak widać totalna propaganda robi swoje. Kampania bilbordowa za 19 mln zł sfinansowana przez spółki skarbu państwa, czyli z naszych pieniędzy, też robi swoje.

Proszę przeanalizować załączoną tabelkę i będziecie znali odpowiedź skąd taka ocena sądów.

Jeszcze w ubiegłym roku 45% Polaków ufało sądom, a 42% nie ufało, 13% nie miało zdania. Co więc się zmieniło, że nagle 85% Polaków przestało ufać sądom? 45/42 to niemal pół na pół. I to jest naturalne. W sądzie jedna strona przegrywa proces, druga wygrywa. Ta przegrana, niezadowolona z wyroku, zawsze będzie miała do sądu żal i będzie po tej stronie nieufającej.

Mój przyjaciel, dzisiejszy zwolennik reformy sądów w wydaniu PiS, wcześniej sympatyk PSL, znienawidził sądy, po tym jak przegrał z sąsiadem proces. Jedna strona się cieszy, druga znienawidziła sądy. Ja nawet wierzę mu, że wyrok był niesprawiedliwy. Ale jeden wyrok (nie znam szczegółów) świadczy o tym, że cały wymiar sprawiedliwości to jedna Sodoma i Gomora?

Wystarczyło nagłośnić i pokazać sędziego kradnącego pen driva (w każdej grupie społecznej znajdzie się jakiś ułamek procenta dewiantów czy ludzi z zaburzeniami psychicznymi, wśród polityków też), żeby Polacy uwierzyli, że wszyscy polscy sędziowie to oszuści i złodzieje.

Teraz każdy bandyta, oskarżony i skazany przez sędziego, będzie przekonywał, że został skrzywdzony przez dewianta.

Zdecydowana większość Polaków nigdy z sądami nie miała do czynienia. Więc skąd ta nieufność? Odpowiedź jest prosta: totalna PROPAGANDA i gra na emocjach Polaków.

PiS chcąc przejąć sądy dla władzy absolutnej, tak je obrzydził, że dzisiaj nie ufa im 85% Polaków, choć większość z nich nigdy w sądzie nie była i nie wie o co w tej całej zadymie chodzi.