Czy może mi ktoś wytłumaczyć, czym się różni odchodzący z pracy górnik (niekoniecznie dołowy) od wyrzucanego na bruk hutnika, stoczniowca czy innego ciężko pracującego Polaka? Ok. 160 000 zł brutto z kieszeni polskiego podatnika, z kieszeni pielęgniarki, kierowcy, sprzedawczyni z pieluchą na kasie w markecie. Czy ktoś to rozumie?
Temat nie nowy, trudny, budzący kontrowersje. Ruszyć górnika to na 100% awantura. No ale cóż. Ja już kilkukrotnie ruszyłem i …przyjechała do mnie do Nowej Soli delegacja górniczych związkowców, zrobili pikietę pod urzędem miasta. W prezencie wręczyli mi górnicy młotek przewiązany czerwoną wstążką z dedykacją „żebym się walnął w łeb”. Eksponat stoi do dziś na mojej półce z dziesiątkami pamiątek, nagród, medali i odznaczeń (choć przyznaję, że parę razy użyłem go do wbijania gwoździ).
Niczego nikomu nie zazdroszczę, nie mam zamiaru zjeżdżać pod ziemię, bo mam inne zajęcia (za każdym razem przy dyskusji o górnikach straszą mnie zjazdem pod ziemię), ale wciąż zadaję sobie pytanie czym się ci ludzie różnią np. od ciężko pracujących przy piecach odlewników? W Nowosolskim DoZaMecie pracowało w latach szczytu w przemyśle ciężkim blisko 5000 osób. Kiedy państwowa fabryka padała, tysiące ludzi trafiło na bruk, bez 1 grosza wsparcia. Pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresował. Nie przyjechali do Nowej Soli wtedy górnicy, żeby bronić hutników.
Klucz tkwi w silnych związkach zawodowych i suto opłacanych związkowcach, którzy potrafią walczyć o „swoje” (czy raczej cudze?).Kobiety wyszły na ulice w obronie swoich prawa do decydowania o sobie. Dostały gazem po oczach i pałą po plecach. A górnicy? W kaskach i z kilofami mogą wywojować więcej. Siła tkwi w kilofie czy w kartce wyborczej? Nie zazdroszczę górnikom ich pensji za ciężką i ryzykowną pracę, nie zazdroszczę 13, 14 pensji, deputatów i przydziałów, nie zazdroszczę wcześniejszego wieku emerytalnego… niech im się żyje jak najlepiej, pod jednym warunkiem, że zarabiają sami na siebie. Więc jeszcze raz: dlaczego jeden ciężko pracujący Polak wyrzucany z pracy dostaje na pożegnanie kopa na odchodne, a inny 160 000 zł z kieszeni polskiego podatnika? P.S. Wiem wiem, poleją się teraz na mnie wiadra pomyj, wyzwą mnie od „ciuli”, to już było, ale taka moja rola, żeby zadawać trudne pytania.
P.S. Górnik dołowy- może tak, ale reszta? Starzy górnicy, pracujący pod ziemią od co najmniej kilkunastu lat- może tak, ale ci górnicy, którzy kilka lat temu zatrudnili się w kopalni, przecież wiedzieli, że branża będzie wygaszana i też z kieszeni Polaków dostaną po 120 000 zł na rękę? Z wypracowanych zysków przez kopalnię- proszę bardzo. Z pieniędzy wszystkich Polaków- nie ma na to zgody.