Dzisiaj chyba już nikt nie ma wątpliwości, że największym sukcesem Polski po 1989 roku jest samorząd, a rozwój kraju jest w ogromnym stopniu jego udziałem. Dlaczego? Dlatego, że samorząd jednoznacznie kojarzy się z gospodarzem.

Za czasów słusznie minionych gospodarzem kraju był Naród i partia. Wszystko było wspólne, czyli niczyje. Po 1989 roku wszystko się zmieniło. Nastąpiła transformacja ustrojowa. Państwowe przedsiębiorstwa w większości albo upadły, albo zostały sprywatyzowane. Reaktywowany został też samorząd, którego początek datuje się na rok 1918 i który przez lata ewaluował i rozwijał się. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić nasze życie bez samorządu lokalnego.

Krótko mówiąc, rządy sekretarzy partii i egzekutywy partyjnej, zostały zastąpione przez organy władzy samorządowej. Na czele miast i gmin stanęli prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, wybierani przez Polaków w bezpośrednich wyborach. Włodarze gmin są dzisiaj bardziej menadżerami zatrudnionymi przez mieszkańców, niż urzędnikami. Podejmują oni decyzje w naszym imieniu i w naszym interesie, a my w wyborach ich z tego zadania rozliczamy.

W ostatnich latach nastąpił niestety zdecydowany odwrót od idei samorządności. Powód dość prozaiczny: autorytaryzm nie lubi dzielić się władzą. A 2744 miast i gmin, 314 powiatów i 16 sejmików wojewódzkich to realna władza i … stanowiska dla działaczy partyjnych przeliczane na głosy w wyborach. Dzisiaj mamy coraz więcej sygnałów mówiących o tym, że PiS z determinacją będzie ograniczał rolę samorządów. Zmienia się więc trend, który przyświecał nam od ostatnich ponad 30 lat.

Wydawało się dotąd, że znaczenie samorządu będzie rosło, a zmniejszana będzie rola administracji państwowej. Rola wojewody miała się ograniczać głównie do reprezentowania rządu w terenie i do funkcji kontrolnej pod kątem przestrzegania prawa przez samorządy. Dzisiaj to wojewodowie, mianowani przez rząd i partię, mają coraz większy wpływ na rozwój samorządów.

Dotąd, po doświadczeniach z realnym socjalizmem, uważano, że czym mniej państwa w państwie, tym lepiej dla państwa. Tak było do 2015 roku. Od tego czasu samorządom ogranicza się kompetencje i zabiera kolejne instytucje, wydawałoby się w naturalny sposób im przypisane. PiS odebrał samorządom m.in. Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska czy meliorację, która była w kompetencji samorządu wojewódzkiego. Nawet Ośrodki Doradztwa Rolniczego odebrano samorządom. Po co rządowi ODR-y służące w terenie rolnikom? Dlaczego to rząd ma się zajmować rowem melioracyjnym w małej wsi, skoro samorząd robił to do tej pory sprawnie i efektywnie?

 Reasumując, proces zawłaszczania samorządu już trwa, ale najgorsze chyba jeszcze przed nami. PiS po przejęciu Trybunału Konstytucyjnego, sądów, mediów… bez wątpienia w kolejnym ruchu zabierze się za samorządy. Już tak się dzieje. Na początku roku gruchnęła wiadomość: rząd będzie nacjonalizował szpitale, które w ogromnej większości są zarządzane przez samorządy. To ma się zmienić. Szpitale mają być upaństwowione, a majątek odebrany samorządom, które na niego pracowały wiele lat. Czy będzie lepiej dla służby zdrowia? Czy będzie lepiej dla pacjenta, kiedy menadżer zarządzający szpitalem nie będzie powołany przez przedstawicieli wspólnoty samorządowej, a będzie przywieziony w teczce przez sekretarza partii? Służba zdrowia jest niedofinansowana, i to jest główny problem, a nie to, kto jest właścicielem szpitala.

Bo tu nie o pacjenta chodzi, a o władzę. I w ten oto sposób mamy do czynienia z powrotem do przeszłości, w której Naród znaczy Partia. Nie wolno do tego dopuścić i samorządu trzeba bronić jak niepodległości.