Lockdown i przestrzeganie zaleceń epidemiologicznych to jakaś fikcja.
Właśnie wróciłem z pewnego marketu w pewnym mieście w kraju. To co tam się dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Człowiek na człowieku, Tłok. Maseczki niby większość nosi, ale często stare, wyświechtane (tzw, sztuka), często zsunięte na brodę, a część obywateli w ogóle bez maseczek. Ludzie ocierają się o siebie, dotykają towaru. Zdecydowana większość nie trzyma dystansu. Wiem, wiem, sobota, ja też niepotrzebnie do sklepu polazłem. Mogłem siedzieć w domu. Zbliża się szczyt III-ciej fali. Liczba zakażonych i zgonów bije rekordy.
A pamiętacie limity na 1 m2 i kolejki pod sklepami itd. Zamykano lasy. Policja karała za brak maseczki na ulicy. Nie pojmuję dlaczego zamknięto siłownie i sale ćwiczeń, gdzie 1 ćwiczący przypada na 12 m2, a w sklepie na 1 m2 jest w najlepszym razie 1 osoba i to bez zachowania żadnych zasad. To co się wydarzyło w ostatnim roku to swoista sinusoida. Najpierw pierwszy zakażony i paraliżujący strach, potem luz i bony turystyczne na zatłoczone plaże, i znów strach i obostrzenia, potem znów luz (wybory i słynne słowa Dudy i Morawieckiego ogłaszających koniec pandemii), potem znów strach, i znów luz, i znów strach…Niestety logiki tu nie ma żadnej.
To jak to jest z tym Covidem? Jest czy go nie ma? Jeśli jest, to trzeba przestrzegać zasad i powinno to dotyczyć wszystkich.Jeśli go nie ma, to po co to wszystko?
P.S. Mnie jakoś szczęśliwie Covid do tej pory nie dopadł. Wielu znajomych zmarło na Covid, bez chorób współistniejących. Wielu też zmarło na inne nieleczone choroby z powodu pandemii i obostrzeń w szpitalach. Nie wiem jeszcze jak ja długo wytrzymam, ale skoro są zasady, to staram się je maksymalnie przestrzegać, i dla bezpieczeństwa swojego, i dla szacunku dla innych. Moja praca polega na ciągłym kontakcie z ludźmi, ale może uda mi się zaszczepić dopiero za kilka miesięcy. Mam czasami wrażenie, że ten nasz ukochany kraj jest postawiony na głowie. P.S. Kogo ja słucham w kwestii Covida? Mam umiarkowane zaufanie do polityków i do wszelkiego rodzaju wszystkowiedzących. Nie stoję po stronie zapowiadających covido-katastrofę, ale i nie po stronie płaskoziemców.
Komu ufam? Lekarzom.
P.S. Pytania:- czy kasjerki i ekspedientki w sklepach, które codziennie stykają się z setkami a nawet tysiącami osób, zostały zaszczepione (oczywiście dobrowolnie) przed prokuratorami?- dlaczego zamknięto szkoły, a otworzono sanatoria?- dlaczego, żeby choćby rozładować kolejki, sklepy nie są otwarte w niedzielę, jak kiedyś?- dlaczego Kościoły są otwarte, a siłownie zamknięte?