Tak naprawdę moja przygoda związana z „Pływalnią krytą Solan” rozpoczyna się w latach 70-tych. Byłem wtedy dumnym uczniem Szkoły Podstawowej nr 7 im. Karola Świerczewskiego w Nowej Soli. Kryty basen był wtedy marzeniem, powiewem europejskiego luksusu. Wprawdzie w Nowej Soli działał wtedy basen odkryty, o jakim dziś z kolei możemy pomarzyć, ale basen kryty, to było wtedy coś.
Tak więc my, uczniowie, robiliśmy zrzutę i płaciliśmy składki na budowę przyszłego basenu, który miał powstać przy naszej szkole. Miał.
Na zdjęciu ja to ten w dolnym rzędzie z rogami.
Skończyłem szkołę podstawową, nawet skończyłem szkołę średnią, a basenu nie było ani widu, ani słychu. Nikt nawet nie wie do dzisiaj, co się stało ze zbieranymi wtedy pieniędzmi. Przepadły jak kamień w wodę.
Przyszkolny mały basenik w końcu powstał, ale była to już SP8 bez patronatu Karola Świerczewskiego.
Nowosolanie nadal marzyli o basenie z prawdziwego zdarzenia.
Kiedy zostałem prezydentem miasta w roku 2002, za punkt honoru postawiłem sobie budowę wymarzonego basenu.
Ale jak to zrobić, skoro miasto smutne, biedne, z gigantycznym bezrobociem i z tysiącami innych problemów?
Kolejne lata poświęciłem na podnoszenie miasta z kolan, na których rzeczywiście się Nowa Sól znalazła po upadku fabryk „NFN Odry” i „Dozametu”.
Bezrobocie blisko 42%, bieda, jaki basen?
Ale inni zaczęli wkrótce budować baseny. Piękne obiekty powstały w Żarach, Wolsztynie, Żaganiu, Sulechowie, Międzyrzeczu i CRS w Zielonej Górze.
Pa pierwszych latach walki z biedą, w roku 2007 zaczęliśmy się przymierzać do basenu. Pieniędzy nie było. Strefa dopiero ruszała.
Plan był dość prosty: po oddaniu do użytku drogi ekspresowej S3 w 2008 roku, sprzedajemy kilkanaście hektarów prze węźle komunikacyjnym, gdzie powstaje centrum handlowe, a za uzyskane pieniądze nad rzeczką w lasku obok budujemy basen z prawdziwego zdarzenia.
Tak więc w bliskim sąsiedztwie centrum handlowego planowaliśmy budowę kompleksu basenowego wraz z infrastrukturą rekreacyjno-sportową i hotelem.
Została opracowana koncepcja i przygotowany projekt kompleksu rekreacyjno-sportowego wraz z kortami tenisowymi, kręgielnią, siłowniami i gabinetami rehabilitacji, z rurami zjazdowymi i basenem zewnętrznym. Wiele miesięcy pracowaliśmy nad wyborem najlepszych rozwiązań.
Obok centrum handlowego i naszego zespołu rekreacyjno-sportowego na czele z basenem, miał powstać moduł źródła energii cieplnej, powstającej przy wytwarzaniu energii elektrycznej z gazu (obok przebiega rura gazowa wysokiego ciśnienia) w ramach tzw. kogeneracji.
Pozyskałem 5 chętnych, dużych, liczących się inwestorów, którzy byli gotowi wyłożyć za grunt co najmniej 23 miliony zł, co wtedy wystarczało na realizację naszych planów.
I prawie się udało, gdyby nie…
światowy kryzys gospodarczy 2008 roku.
Było blisko. Otwieraliśmy nową S3 zgodnie z planem, ale nie planowaliśmy kryzysu. Wszyscy potencjalni inwestorzy się wycofali. Zostaliśmy z ręką w nocniku. Bolało. Marzenia jednak zostały.
W 2009 roku był jeszcze jedne zryw i rozbudzone nadzieje.
Po raz kolejny rozpisaliśmy przetarg na grunty przy węźle S3.
Pozyskałem potencjalnego inwestora, który wpłacił wadium w sumie w wysokości 2,5 mln zł. Kryzys jeszcze trwał, inwestor próbował spiąć i skomercjalizować całą inwestycję w kompleks handlowy. Nie udało się.
W budżecie miasta zostało 2,5 mln zł (dwa i pół miliona zł- więcej niż przez 17 lat mieszkańcy ponieśli nakłady na wszystkie moje pensje). Zarobiłem na siebie, ale to mała pociecha, zamiast 2,5 mln zł w budżecie wolałbym mieść zrealizowane marzenia, czyli wyśniony basen z prawdziwego zdarzenia.
No cóż, nie udało się. Jednak my nie poddaliśmy się. Postanowiłem opracować nową koncepcję. Wybrałem miejsce w ścisłym centrum miasta, tuż przy dworcu PKP i hubie autobusowym.
Uznałem, że miejsce jest najlepsze, choć wiele osób kontestowało moją decyzję. Wybrałem to miejsce również ze względu sąsiedztwa szkół, podstawowej SP2 i średniej – Ogólniak, z obiektami sportowymi, stadionem i boiskami. Obok muzeum, biblioteka, park. Uznałem, że można tak poukładać Nową Sól, żeby cała infrastruktura kulturalna i rekreacyjno-sportowa wraz strukturą transportową mieściły się w zasięgu wręcz kilkuset metrów.
Z wybranego miejsca przy dworcu PKP do portu i Parku Krasnala odległość też niewielka. Wszystko w zasięgu spaceru.
Rozważałem również lokalizację basenu w miejscu obecnego parkingu na przeciwko Parku Krasnala. Wyobrażałem sobie basen z widokiem na Odrę. Zimą widok na płynącą krę siedząc w jacuzzi- bezcenne. Jednak miejsca mało. Zdecydowałem tak jak zdecydowałem- były dworzec PKS.
Brałem też pod uwagą fakt, że parking przed basenem będzie też służył innym kierowcom odwiedzającym centrum miasta, a po wybudowaniu hali widowiskowo-sportowej, wybudujemy kolejne parkingi wzdłuż ul. Towarowej.
Nad ostateczną koncepcją i projektem pracowaliśmy długo. Ograniczeniem były finanse. W pierwszej wersji planowaliśmy koszty na poziomie ok. 12 mln zł, skończyło się na 23 mln zł. Taniej się już nie dało.
Pracowaliśmy nad każdym szczegółem, począwszy od chromowanej niecki, torów do nauki pływania, jacuzzi, przebieralni, sauny itd.
Wraz z dyrektorem NDK Krzysztofem Piotrowiakiem, z jego inicjatywy, podjęliśmy decyzję o umieszczeniu na ścianie wewnątrz pływalni ręcznie wykonanych i wypalonych w piecu płytek ceramicznych. Kolorowe kafelki wykonane głównie przez dzieci miały stworzyć fajny klimat.
W 2018 roku wyłoniliśmy wykonawcę, co nie było łatwe, gdyż ceny w przetargu szybowały. Ruszyła budowa.
Nadzorowałem budowę z sercem w gardle. Marzenia zaczęły się urzeczywistniać.
I tak się stało.
Niestety nie było mi dane spełnić moje sny, w których szczęśliwy wskakuję do basenu.
Takie życie.
Może jeszcze kiedyś w życiu jakiś inny basen wybuduję?