Wydawało się dotąd, że Joseph Goebbels był mistrzem propagandy. Był.
Choć jego dewizę: „kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą”, jego naśladowcy skutecznie dzisiaj wcielają w życie.
PiS w sposób wręcz mistrzowski, perfekcyjny, opanował sztukę propagandy i pierze mózgi suwerena, zapisując na ich korze mózgowej tzw. „argumenty”, słowa klucze, dające odpowiedź na każdy kontrargument, choćby i najbardziej racjonalny. Słowa, klucze! Pojedyncze, wyrwane z kontekstu, ale gaszące argumenty choćby i po 1000-kroć silniejsze. I znów PiSowscy propagandziści stosują starą sprawdzoną zasadę: „złodziej krzyczy, łap złodzieja”. I suweren próbuje kogoś złapać, współdziałając z prawdziwym złodziejem.
Zacznijmy od słowa: kasta.
PiS zbudował prawdziwy system kastowy, jakiego Polska nie widziała choćby i od czasów średniowiecza. Ziobro zbudował kastę prokuratorską, nietykalną, wszechwładną, naszpikowaną przywilejami i chronioną. Prawdziwa kasta. Obajtek pokazał, jak się robi karierę od wójta po multimilionera, mimo zarzutów prokuratorskich o udział w grupie przestępczej i okradanie wujów, mimo posiadania gigantycznego majątku bez udokumentowania źródła jego pochodzenia (porównać z zegarkiem Nowaka, to tak jak porównać Kamieńczyk z Niagarą). Nietykalna kasta.Premier Morawiecki, milioner, bankster udzielający kredytów frankowych, z ziemią o ogromnej wartości, kupioną za bezcen od Kościoła, no i rozdzielność majątkowa z żoną, dla zasłony dymnej… Kasta? A kasta Smoleńska. Kasta?
A Kościół?
Kryształowy (teraz Żelazny) Banaś- były pieszczuch władzy, z ogromnym majątkiem „podarowanym” mu przez nieżyjącego żołnierza AK, wynajmującego pokoje na godziny w przybytku zarządzanym przez łysych mafiozów ze złotymi łańcuchami, nietykalny do momentu, aż się naraził Kaczyńskiemu. Kasta?
A może opozycja na słowo -kasta, powinna odpowiadać krótko- mafia?
… nie będę się rozpisywał o całej armii partyjnych sekretarzy i PiSowskich nominatów, wszechmocnych, wszechwładnych, nietykalnych, grabiących do siebie ile się da z Państwa. To już armia kastowa.
Ale, no właśnie, ale…
suwerenowi wryto w korę mózgową inna kastę. Jedna z tysięcy sędziów, sędzia Kamińska, raz, raz jedyny, jedynieńki palnęła o kaście sędziowskiej, jako grupie wyjątkowej, wydającej wyroki, też na największych przestępców, która powinna być chroniona, żeby była niezależna i pozbawiona nacisków, w tym polityków, pozbawiona lęków przed niezadowolonymi z wyroków (przy sporze dwóch stron, zawsze jedna będzie niezadowolona). I już nawet o nie samą argumentację chodzi. Palnęła. Raz. Niepotrzebnie. Zrobiła błąd, którego bardzo żałuje. Jedno słowo wypowiedziane przez sędzię z kilkudziesięciu tysięcy sędziów. Wystarczyło, żeby wszystkich myślących inaczej, niż najjaśniejszy przywódca, zaszufladkować do kategorii- kasta.
PiSowska propaganda, jak bulterier spragniony krwi, skoczyła do gardła opozycji i już nie puści. Suweren dostał słowo-klucz, żeby używać go jako argumentu przy odpowiedziach nawet na najcięższe zarzuty wobec tej władzy. Idę o zakład, że 90% używających tego słowa pochlebców tej władzy, nie zna jego znaczenia, ale powtarzają je tępo pod dyktando Kurskiego.
I PiSowskie niegodziwości idą dziś w tysiące, niszczony jest cały system sądownictwa, powstała nowa Kasa pisowskich nominatów, nietykalnych, robiących błyskawiczne kariery, bez wiedzy i kompetencji, dobrze opłacanych. I te 35% wyznawców religii PiSowskiej zachowuje się jak te Trzy Małpy, nie widzę, nie słyszę, nie mówię… wróć, mówi, na każdą niegodziwość tej władzy ma jedną odpowiedź- kasta. A może w polskiej, nowej, świeckiej tradycji, suwerena powinny charakteryzować cztery małpy? Czwarta- nie myślę.
P.S. W kolejnym odcinku na warsztat weźmiemy wypowiedziane, raz jedyny, słowa: „totalna opozycja”, do której i ja się zaliczam.
748748105 komentarzy267 udostępnieńLubię to!KomentarzUdostępnij