Urodziłem się w Hancewiczach na Polesiu. Po wojnie cała moja rodzina ze strony mamy wyjechała w ramach repatriacji do Polski i osiedliła się w okolicach Nowej Soli.
Moi rodzice byli nauczycielami. Mój ojciec zmarł, kiedy miałem 5 lat. Mamę też straciłem wcześnie, za wcześnie, kiedy miałem 18 lat.
My z mamą i siostrą, po śmierci ojca w 1963 roku, ostatnią falą repatriacji w 1966-67, dołączyliśmy do naszej rodziny na tzw. „ziemiach odzyskanych” zostawiając swój dom i rodzinne Polesie.
Po przyjeździe do Polski zamieszkaliśmy z mamą i siostrą w Sochaczewie, potem w Nowej Soli, gdzie mama znalazła pracę najpierw w świetlicy dworcowej, potem w szkole, w której poświęciła się do końca wychowaniu młodzieży.
Szkołę podstawową i średnią ukończyłem w Nowej Soli.
W szkole podstawowej i pierwszych klasach Technikum Odlewniczego, byłem średniakiem na 3+. W dużej mierze wychowywała mnie ulica, kiedy mama od rana do nocy była zajęta pracą w szkole, ja chuliganiłem, biłem się i robiłem różne złe rzeczy. No i przyszedł przełomowy moment po jednym z moich wybryków, kiedy z żółtymi od papierosów palcami, ukląkłem przed mamą i przysiągłem, że się zmienię i… papierosów nie palę do dziś, a w 4 klasie technikum miałem już tylko jedną czwórkę, reszta piątki, a w piątej już tylko same piętki od góry do dołu i otrzymałem „Złotą Tarczę z Laurem”, najwyższe odznaczenie uczniowskie. Nie pamiętam, co mi wtedy dokładnie mama powiedziała, mam w pamięci tylko stop-klatkę, ale z chuligana nagle przeistoczyłem się w innego człowieka.
Jako wzorowy uczeń bez problemu dostałem się na wymarzoną uczelnię. Wybrałem Politechnikę Warszawską, Wydział Mechaniki Precyzyjnej.
Po pierwszym miesiącu mojej nauki w Warszawie, 21 października 1978 roku zmarła tragicznie moja ukochana MAMA.
Tak więc w wieku 18 lat zostałem sierotą, bez ojca i mamy, musiałem radzić sobie sam. Studiowałem więc na Politechnice Warszawskiej, a na życie zarabiałem sprzątając mieszkania, myjąc okna i szorując garaże w TVP na ul. Woronicza 17, statystowałem w filmach (np. „Człowiek z żelaza” A. Wajdy), sprzątając szalety miejskie w ramach spółdzielni studenckiej. W czasie studiów, w ramach jednego roku dziekanki, ciężko pracowałem na budowach w Wiedniu, w Austrii. Obroniłem dyplom na Politechnice Warszawskiej pod kierunkiem mojego promotora, wybitnego profesora Władysława Trylińskiego.
Po studiach rozpocząłem pracę jako konstruktor w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Metrologii Elektrycznej Mera-Lumel w Zielonej Górze.
Rok wojska, jako podchorąży artylerii, najpierw Głogowie, a potem w Żarach.
Po 2 latach pracy jako konstruktor, przeszedłem całkowicie już na własną działalność gospodarczą, którą prowadziłem blisko 17 lat.
Początkiem była firma „Studio Komputerowe Vadim”, która mieściła się w Nowej Soli w moim mieszkaniu na pierwszym piętrze przy ul. Matejki.
Przez lata stworzyłem jedną z większych w Polsce firm komputerowych, największą firmę informatyczną w województwie lubuskim, zatrudniającą blisko 50 osób. Dałem pracę ponad stu osobom, które do dziś wspominam z sentymentem.
Firma moja zajmowała się sprzedażą i dystrybucją sprzętu komputerowego i oprogramowania, obsługą serwisową firm i banków, wdrożeniami systemów informatycznych oraz tworzeniem oprogramowania („Wokulski”- pierwszy w Polsce system księgowy dla Windows, „Van Gogh”- program graficzny wykorzystujący rendering i retracing).
Zdobywałem tytuły, wyróżnienia i nagrody przez lata będąc największą firmą informatyczną w województwie lubuskim z oddziałami w innych miastach, w tym w Warszawie na ul. Madalińskiego. Od roku 2002 do 12 października 2019 sprawowałem z wyboru mieszkańców (79%-87%) funkcję prezydenta Miasta Nowa Sól, przez 8 lat pełniąc funkcję prezesa Zrzeszania Gmin Województwa Lubuskiego i członka Zarządu Związku Miast Polskich. W samorządzie zdobyłem chyba wszystko co było tylko do zdobycia (setki nagród i wyróżnień w tym m.in. drugie miejsce w rankingu najlepszych prezydentów Polski).Czy w życiu popełniałem błędy??? Tak, wiele błędów. Jak każdy z nas.
W 2002 roku zostałem prezydentem miasta Nowa Sól, w którym bezrobocie sięgało wówczas blisko 42%. Miasto było szare, smutne, bez żadnych perspektyw. Dzięki mojej pracy i dobranemu zespołowi współpracowników, Nowa Sól jest dzisiaj wzorem dynamicznego rozwoju. Miasto jest zadbane, czyste, kolorowe, przyjazne mieszkańcom i inwestorom. Rzeczywiste bezrobocie jest bliskie zeru. Stworzyliśmy 200 hektarów nowych terenów inwestycyjnych, gdzie powstało od zera kompleksowe uzbrojenie: drogi, woda, kanalizacja, energia, gaz… Udało się do miasta przyciągnąć ponad 20 nowych fabryk dających kilka tysięcy nowych miejsc pracy. To nie przyszło łatwo. Wykazaliśmy się determinacją i profesjonalizmem. Dzisiaj Nowa Sól jest stawiana za wzór w całej Polsce pod względem obsługi inwestorów. Na ten temat wiem niemal wszystko. Znam w najdrobniejszych szczegółach cały proces inwestycyjny, co pozwala na prowadzenie inwestycji w rekordowo szybkim tempie.
Powstało kilkaset tysięcy metrów kwadratowych pod dachem, które dały miejsca pracy i podatki, dające gwarancje rozwoju miasta na kolejne lata. Bardzo duży nacisk postawiłem na wytworzenie nowego zbywalnego majątku miasta i na przyszłe dochody, co pozwala na prowadzenie bezpiecznej polityki finansowej.
Dzięki remontom, wybudowaniu i przekazaniu mieszkańcom kilkuset mieszkań, udało się skrócić kolejkę oczekujących na mieszkania z blisko 400, do ok. 70.
Pobudziliśmy do życia rzekę Odrę, która po 1997 roku kojarzyła się tylko z nieszczęściem. Zabezpieczyliśmy miasto przed powodzią, wybudowaliśmy 2 statki turystyczne, 3 porty i 10 przystani rzecznych.
Wybudowaliśmy całą sieć nowych dróg oraz nową, tzw. małą obwodnicę miasta.
Budżet miasta w 2002 roku zastałem na poziomie ok. 50 mln zł, odchodząc, dzięki efektom naszej pracy sięgał on blisko 250 mln zł. Realizujemy w mieście ogromne inwestycje, które będą przez lata służyć mieszkańcom miasta i regionu, np. projekt transportowy- autobusy, przystanki i dworce, zaplecze techniczne, system dynamicznej informacji…- koszt blisko 50 mln zł.
Miasto prężnie się rozwija i jest zaprogramowane na przyszłość. Tu już nic złego wydarzyć się nie może. Nowa Sól jest skazana na sukces.
Dzisiaj pełnię funkcję Senatora Rzeczypospolitej Polskiej.
Czy czegoś w życiu żałuję? Na pewno można było czegoś nie zrobić, a co innego zrobić lepiej. Czasu się nie da cofnąć. Trzeba iść do przodu, traktując popełnione błędy jako naukę i pamiętając o chińskiej maksymie, że „jest później niż myślisz”, starając się jeszcze w swoim życiu zrobić jak najwięcej dobrego. Co dalej ze mną będzie? Nie wiem. Wiem tylko, że moja ukochana mama, która była mi najmilszą i najbliższą osobą w całym wszechświecie, gdzieś tam z daleka nade mną czuwa.