Jaka płaca? 

Podwyższyć zarobki, podwyższyć zarobki….!!!! 

Co zrobić żeby Polacy więcej zarabiali, np. tak jak Niemcy?  

Jaka płaca jest uczciwa i dla kogo? 

Dla pracownika czy dla pracodawcy?  

Jak świata światem, każdy pracownik chce zarabiać jak najwięcej, a każdy pracodawca chce płacić jak najmniej. Tym bardziej w kapitalizmie, gdzie w gospodarce liczy się przede wszystkim zysk przedsiębiorstwa. A na zysk, czy stratę, mają wpływ przede wszystkim koszty. Koszty pracy, w tym Płace, otoczka socjalna, wynagrodzenia pracowników są elementem składowym kosztów świadczonej usługi czy wytworzenia produktu, za który konsument ostatecznie musi zapłacić. Czym wyże płace i koszty pracy, tym mniejszy zysk, albo wyższa cena produktu lub usługi, jeśli w ogóle rynek na to pozwoli.  

Weźmy za przykład fryzjerkę. Oba też, jak każdy, chce zarabiać jak najwięcej. No tak, ale klient więcej (w Polsce tak jak u niemieckiego fryzjera) płacić nie chce, bo sam też za dużo nie zarabia. Jeśli fryzjerka zbyt wysoko podniesie cenę za usługi fryzjerskie, może stracić klientów i obróci się to przeciwko niej. Więc godzi się ona na niższe swoje zarobki i nie podnosi cen usług. 

Z drugiej strony jeśli fryzjerka nie podniesie ceny za usługę np. strzyżenia, to przy rosnących kosztach (inne usługi, śmieci, prąd…), może zbankrutować, gdyż koszty przekroczą przychody. Nie będzie zysku, będzie strata, będzie plajta. Klienci przeniosą się do innego fryzjera, może i droższego, bo nie będą mieli innego wyjścia, chyba, że będą się strzygli sami w domu.  

Trzeba więc znaleźć kompromis, słoty środek, pomiędzy kosztami i przychodami. I na tym właśnie polega wolny rynek, który sam reguluje relacje pomiędzy kosztami, a wysokością zarobków fryzjerki. 

Trzeba pamiętać, żeby zachować proporcje pomiędzy chciejstwem, a możliwościami. Jeśli np. płaca minimalna nagle zostałaby ustawowo podniesiona o 100%, a za nią wszystkie inne płace z automatu, to doprowadziłoby to do katastrofy, wycofania się z Polski i przeniesienia się inwestorów do innych krajów, np. Czech, Słowacji, Rumunii, Bułgarii…. Ze względu na raptowny wzrost kosztów produkcji, co musiałoby skutkować podniesieniem cen za wytwarzane w Polsce towary, które przestałby być konkurencyjne na europejskim czy światowym rynku.  

Płaca jest ściśle powiązana z wydajnością pracy, na którą składa się innowacyjność, automatyzacja, kultura i organizacja pracy…. Jeśli płace rosną wraz z wydajnością, to jest OK. Jeśli rosną szybciej, to może to być groźne.  

Reasumując, każdy z nas chce zarabiać jak najwięcej, ale już za towar lub usługę płacić jak najmniej.  

Gdybyśmy za usługę u fryzjera płacili tak jak w Niemczech, to zarobki fryzjerki byłyby podobne jak w Niemczech, a dzisiaj niestety nie są.  

I tu rodzi się pytanie: dlaczego Polacy w Polsce, nie zarabiają tak jak w Niemczech. Odpowiedź jest prosta: z tego samego powodu, z jakiego Ukraińscy w Polsce nie zarabiają tyle, ile na Ukrainie.  

Często spotykam się z tym, jak Polacy pracujący od kilku lat np. Na Wyspach, psioczą na Polskę i wyśmiewają polskie zarobki. Wtedy im odpowiadam: przyjedź chłopie do kraju, a nie buduj potęgę innego narodu, otwórz firmę w Polsce i pokaż jak to się robi, płać tak jak np. w Irlandii czy Niemczech. 

Szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego zarabiamy mniej od Niemców, zadaje pytanie: 

– z czego są przede wszystkim dumni Polacy? Najczęstsza odpowiedź: z historii. 

– a z czego są dumni Niemcy? Z Mercedesa, BMW, Audi, VW czy Porsche, z tego, że były dni, że ze źródeł odnawialnych potrafili wytworzyć 100% zapotrzebowania na energię… Krótko mówiąc potężna gospodarka przekłada się na poziom życia. Liczą się gospodarki nowoczesne, innowacyjne, wydajne… Więcej wytwarzasz, więcej masz. Dlatego wg różnych szacunków poziom zarobków i życia w Polsce taki jak w Niemczech, możemy osiągnąć za ok. 20-30 lat, ale pod warunkiem, że nasza gospodarka będzie się wciąż rozwijała proporcjonalnie do PKB szybciej od niemieckiej. Tu trzeba cierpliwości i wytrwałości. Chińczycy jeszcze kilkanaście lat temu pracowali za przysłowiową „czapkę ryżu”. Dzisiaj to jedna z najsilniejszych i najbardziej innowacyjnych gospodarek świata i choć może Chińczycy nie zarabiają już tyle co Niemcy, ale już niewiele mniej niż Polacy, a tempo ich wzrostu jest imponujące.   

Tak więc płace są powiązane z siłą gospodarki. 

Praca jest towarem, który wycenia się jak każde inne dobro.  

 Jak wycenić naukę, wiedzę, doświadczenie, branie odpowiedzialności za decyzje? Zawsze ten kto mało zarabia, ale się nie uczył, a w szkole i w domu w młodości bumelował, nie ma doświadczenia ani wiedzy, i jeszcze na dodatek nie za bardzo chce się w pracy wysilać, będzie zazdrościł i wytykał wyższe płace innym. Będzie niezadowolony np. z „równych” podatków. Nigdy nie mogłem zrozumieć polityków, którzy progresywnymi stawkami podatkowymi chcieli karać za pracowitość, a co za tym idzie wyższe zarobki? Nie mogę pojąć jak można twierdzić, że „równa” stawka podatkowa jest niesprawiedliwa, bo dlaczego biedny ma płacić tyle samo co bogaty? Tylko np. 18% od 3000 zł to 540 zł, a 18% od 30000 zł to 5400 zł. Politycy, to są geniusze matematyki, skoro dla nich 540=5400. Bogatszy i ten bardziej pracowity płaci w tym wypadku i tak 10 razy wyższy podatek.  

Reasumując:  

Każdy chce zarabiać jak najwięcej, ja też. I ja mam świadomość tego, że ten cel wzrostu płac i lepszego poziomu życia można osiągnąć tylko poprzez rozwój gospodarki, budowany z mozołem, konsekwentnie każdego dnia. I ja to robię.  

P.S. Czasami mam dość biadolenia, że na strefie przemysłowej to obóz pracy, że tyranie za najniższą krajową… Oczywiście można nie tyrać, możemy wszyscy ustawić się w kolejce po socjal. Albo czekać na to, że prezydent czy premier, jak Łukaszenka, „ukazem” podniesie płace. Tylko taki system już mieliśmy. Upadł w 1989 roku i wydawałoby się, że za nim już nikt nie tęskni. A jednak…