„Lubuska loża szyderców”, czy raczej „szambo sPiSiałych szubrawców”. Ludzie upadają nisko, ale są tacy, którzy przebijają dno szamba.

W ciągu zaledwie tygodnia, zostałem obsobaczony przez narodowe media kilkukrotnie. W sobotę w Radiu Zachód, trzech tzw. redaktorów, tzw. „dobrej zmiany”, zaledwie w 8 minut kilkunastokrotnie mnie obraziło, wysłało mnie do psychiatry, oskarżyło o donosicielstwo, nazwało zakompleksionym prowincjuszem, człowiekiem z przerośniętym ego, furiatem i awanturnikiem…

Posłuchajcie tego pliku załączonego poniżej. To tylko fragment nagrany przez słuchacza w samochodzie z „audycji” publicznego Radia Zachód. Ponoć początek był jeszcze bardziej obrzydliwy. Są ludzie którzy nie mogą o mnie zapomnieć, szczególnie pachołki tej władzy, których celem jest niszczenie każdego, kto ma inne zdanie, niż przewodnia partia, dzięki której mają ci szydercy profity.

Tak więc ja znalazłem się w niezwykle trudnej roli: od ponad 6 lat pomyje na mnie wylewają PiSowskie organy propagandowe: Radio Zachód, TVP Gorzów, od przejęcia przez Obajtka- Gazeta Lubuska i „od zawsze” lokalny ściek „Gazeta Regionalna”. Ja nawet nie mogę się bronić. Od 6 lat mam zakaz wstępu do TVP, od 3-4 lat do Radia Zachód, ze sPiSiałej Gazety Lubuskiej od momentu przejęcia jej przez Obajtka, nikt ze mną nie rozmawia, lokalny ściek GR od początku jego istnieją jednostronnie obrzuca mnie błotem. Choć i mimo tego wylewanego na mnie szamba, wszystkie wybory, totalnie wszystkie w których startowałem, wygrywałem w cuglach. Jak żyć? Skoro nawet nie mam szans na obronę swoich racji?

To jest ta Polska prawa i sprawiedliwa?

Po zmianie na fotelu prezydenta Nowej Soli 2 lata temu, nastąpiła diametralna „zamiana miejsc”. Prezydent Milewski, w odróżnieniu ode mnie, jest stałym gościem wyżej wymienionych tzw. mediów narodowych, i nawet regionalny ściek GR mu odpuścił. No cóż, takie życie. Nie twierdzę, że jestem bez wad, mam ich mnóstwo. Nie twierdzę, że mam zawsze rację, nie zawsze. Ale też nie mam żadnych szans na ich obronę przed medialnym ściekiem. Zostaje mi tylko Facebook.

Do dzbanów z Radia Zachód: moje „żale” o braku dostępu do mikrofonowego sitka czy kamery nie wynikają z mojej chęci bycia w kręgu zainteresowania, tylko z braku jakiejkolwiek możliwości wyartykułowania swoich argumentów, obrony przed kłamstwem i politycznymi atakami redakcyjnych aparatczyków, pospolitych kłamców, szyderców, po prostu- szubrawców.

Z audycji publicznego Radia Zachód: – red. Ruszczyński „obserwuje mnie od ponad 30 lat”- ciekawe, chyba jeszcze z przyklejonym nosem do szyby mojego salonu komputerowego, jak jego guru i pracodawca red. Życzkowski, gdyż przed rokiem 2002 (20 lat temu) nie miałem kompletnie nic wspólnego z polityką.- Jestem wg Ruszczyńskiego ponoć „cierpiący, kiedy się o mnie nie mówi”- przygadał kocioł garnkowi. Ruszczyński przez lata na marginesie, od kiedy sromotnie przegrał wybory na prezydenta ZG, mi przypina łatkę i zarzuca parcie na szkło?

Panie Ruszczyński, gdybym ja chciał żeby się o mnie mówiło, wykorzystywałbym swój głos w Senacie, ten jeden głos (51/49), który jest na wagę przewagi opozycji w Senacie, żeby się lansować, żeby być w centrum zainteresowania i załatwiać swoje interesy, ale ja nie jestem waszym pupilem Mejzą, Kukizem czy… zakompleksionym egocentrykiem Ruszczyńskim.

Gdybym ja chciał brylować na politycznych salonach i biegać od studia do studia, wystarczy, że przeszedłbym do Polski 2050. Jako jeden z pierwszych polityków poparłem Hołownię w wyborach prezydenckich, współpracując z nim zanim ogłosił start w wyborach. Bardzo wielu czołowych polityków Polski 2050 wywodzi się z Nowoczesnej. Mam tam mnóstwo kolegów i przyjaciół. Każda partia przyjęłaby mnie z otwartymi ramionami. Mimo to zostaję bezpartyjnym i niezależnym senatorem, bo na takiego Tyszkiewicza wyborcy oddawali swój głos. Ja się nie sprzedaję, w odróżnieniu od wielu takich Mejzów czy Kukizów. Ale dla betonowych głów (kiedyś się mówiło zakutych łbów) pseudoredaktorów to jest za trudne do zrozumienia. Wolą pluć na mnie jadem, insynuować i obrażać, niż zmierzyć się ze mną na argumenty.

– Wg Ruszczyńskiego „Szansą miała być dla mnie komisja tzw. śledcza”- po pierwsze, kłamco Ruszczyński, to nie jest i nigdy nie miała być komisja śledcza. To po prostu nadzwyczajna senacka komisja, która powstała zgodnie z prawem i regulaminem Senatu. O udział w komisji nie zabiegałem. Trafiłem tam z racji reprezentowania koła senatorów niezależnych. PiS też miał zaproszenie, nie skorzystał. Ruszczyński drwi i kpi z komisji, cytat: „puszyli te pawie pióra”, i wie lepiej ode mnie, czym dla mnie jest ta komisja, porównuje ją nawet nie do konia (tak jak Ziobro Pregasusa do Pegaza, albo do konsoli znalezionej na strychu), tylko do kucyka, do konika na biegunach dla dzieci. Drwi z komisji i nazywa ją teatrzykiem kukiełkowym zgodnie z instrukcjami od Kurskiego.

Czyżby Ruszczyński siedział w mojej głowie i wie, że problemy komisji są moimi problemami mentalnymi? Kłamca Ruszczyński w Radiu Zachód mówi, że ja ogłaszam, że zostanę prezydentem Zielonej Góry. Kłamco Ruszczyński, nigdy nie głosiłem, że będę, czy już jestem prezydentem Zielonej Góry. Napisałem na Facebooku, którego jak widzę Ruszczyński jest wiernym czytelnikiem, że każda opcja w moim życiu wchodzi w rachubę, gdyż wyznaję zasadę: „nigdy nie mów nigdy”. O tym, kto będzie prezydentem Zielonej Góry, zadecydują wyborcy, mieszkańcy miasta. Jedno jest pewne, o mojej decyzji nie będzie decydował były komunista i PiSowski aparatczyk, dzisiaj stroszący redakcyjne piórka. Chmielnik z kolei, chcąc mnie obrazić, szuka wobec mnie słów używanych w psychiatrii. Hmmm

Chmielnik, jako znawca mojego wnętrza, mówi o moich kompleksach, o fobiach, o kompulsywnych zachowaniach… o „pisarstwie donosicielskim jakie (ja) prezentuję w Internecie”. Hmm, też tak uważacie, jak Chmielnik, że ja na kogoś tutaj donoszę na Facebooku, że jestem synonimem jałowizny, pustej gadatliwości, pisarstwa donosicielskiego? Na kogo? „PiSarstwo donosicielskie”? Raczej tych aparatczyków, nazywających siebie redaktorami, można nazwać konfidentami i donosicielami… wykorzystującymi narzędzie propagandowe, które władza nazywa Narodowymi Mediami. Tchórze nie mają cywilnej odwagi, żeby ze mnę się zmierzyć w bezpośredniej polemice, ale plują ile wlezie jednostronnie w radiowe sitko mikrofonu.

Pierzchała ma doświadczenia ze mną, którymi się nie chce podzielić (za jego chamstwo sprowadziłem go na ziemię)… ale gdzieś wyczytał, że jestem „zakompleksionym prowincjuszem”. Ciekawe, prawda?

Jako ten „zakompleksiony prowincjusz” zdobyłem niemal wszystko, co było do zdobycia w samorządzie, jak żaden inny samorządowiec w historii województwa lubuskiego. Dalej „bryluję na salonach”, pełniąc funkcję senatora, wiceprzewodniczącego senackiej komisji STiAP, zasiadając w radzie programowej Ruchu Samorządowego „Tak dla Polski” wraz z prezydentami Warszawy, Gdańska, Poznania, Wrocławia, Białegostoku… A gdzie pańskie salony, panie Pierzchała?

Do komisji senackiej do spraw Pegasusa się nie pchałem, w naturalny sposób reprezentuję koło senatorów niezależnych. Ale, żeby to zrozumieć trzeba mieć odrobinę dobrej woli i wiedzy politycznej. Czego tym zgorzkniałym pseudoredaktorom jak widać brakuje.

Pierzchała idąc za Chmielnikiem, z roli redaktora, przemienia się w specjalistę od psychiatrii, nazywając mnie „neurotykiem”. I ten podły i obrzydliwy człowiek, płynący z politycznym nurtem, nazywa mnie „człowiekiem z przerośniętym ego”, stwierdzając, że „furie i awantury” są moim żywiołem.

Ci trzej tchórze nie mieli nigdy odwagi zmierzyć się ze mną w otwartej polemice, plując na mnie jednostronnie zza radiowego mikrofonu. Trzej starsi panowie na usługach PiS, w nocnych rozmowach, jak bazarowe przekupki, obsobaczają ludzi. Tym razem wzięli na warsztat moją osobę.

Ci ludzie, których nie widziałem na oczy i nie rozmawiałem z nimi przez ostatnie kilka lat, obrażają mnie i plują w mediach narodowych opłacanych z naszych podatków, nie dając mi najmniejszej szansy obrony.

Ci szubrawcy atakując mnie ad personam, nie użyli żadnego merytorycznego argumentu przeciwko mnie, nie odnieśli się do żadnej mojej wypowiedzi czy zachowania. Opluć i obsobaczyć bez prawa do obrony- prawdziwy warsztat dziennikarski pisodziennikarzyn. Wielu twierdzi, że nie powinienem się zniżać do poziomu tak prymitywnych ludzi, ale to ich dzisiejsza broń: obsobaczyć, bez odzewu. Oni mają media, na które podatnik wykłada ponad 2 miliardy zł. Ja tylko Facebooka. Mam nadzieję, że nadejdzie czas rozliczeń i zapłaty rachunków. „Niech no kto wychyli łeb; Trzeba opluć, zgnoić, zgnieść; taki nasz powszedni chleb; Obsobaczyć go i cześć; W siódmym niebie nienawiści”- Lady Punk.

Inkwizytorzy Radia Zachód zalatujący redakcyjną naftaliną, Pierzchała, Chmielnik, Ruszczyński… ot takie pacynki realizujące zlecenia na partyjny telefon, wzięli mnie na warsztat obsobaczania. Mam nadzieję, że karma do nich wróci.

——————

PS Co ciekawe, ten ostatni szubrawiec *, jest byłym komunistą, służącym kiedyś innej przewodniej partii. W latach 80. działał w ZSMP i PZPR. Pracował w Komitecie Wojewódzkim PZPR. Gdy PRL upadł, zakładał SdRP. Kandydat na prezydenta Zielonej Góry, które to wybory przegrał z kretesem, popierając w drugiej turze kandydatkę PiS, która zrewanżowała się mu stanowiskiem prezesa Centrum Biznesu.

Zagorzały żołnierz lewicy, teraz z fanatyzmem godnym wyższej sprawy- wiernie służy neobolszewikom, tym razem z PiS. Oczywiście, jak dotąd, po moim FBukowym felietonie, szubrawcy z mediów tzw. Narodowych, sięgną po mikrofony i kamery, i znów jednostronnie będą wylewać na mnie hektolitry pomyj, bez szans z mojej strony na jakąkolwiek obronę. Wg instrukcji Goebbelsa.*szubrawiec- słownik: „człowiek nieczysty moralnie”

PS Przepraszam za mój mocny język, ale czasami trudno opanować emocje wobec takich podłych ludzi.

Kliknij poniżej żeby odsłuchać: