Gazeta Lubuska opublikowała 20 inwestycji w Nowej Soli, które nie doszły do skutku. Kolejno omówię każdą z nich.

Nowa Sól w walce o rozwój gospodarczy startowała z pozycji spalonej ziemi, dosłownie. Bezrobocie 42%. Zrujnowany niegdyś potężny przemysł. Po największej w Europie Fabryce Nici „Odra”, zatrudniającej blisko 5000 osób, głównie kobiet, i po Dolnośląskich Zakładach Metalurgicznych „Dozamet”, zatrudniających w szczycie blisko 5000 pracowników, głównie mężczyzn, pozostały tylko ruiny i szkielety starych hal.

Byliśmy zdeterminowani w odbudowie przemysłu. Rozpoczęliśmy walkę o inwestorów. Ruszyłem na targi, choćby do Monachium na Expo Real, do wszelakich instytucji związanych z pozyskiwaniem i obsługa inwestorów. Wydeptałem ścieżki w PAIiH – Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Statystycznie przez te lata udało się pozyskać 25 nowych inwestorów i fabryk. Obsłużyłem ok. 250 inwestorów czyli statystycznie udało się zatrzymać 1/10. I strach pomyśleć, jakby się dzisiaj wyglądała Nowa Sól gdyby po przegranych bitwach o inwestorów, podalibyśmy? Przegralibyśmy wojnę.

A walczyliśmy i byliśmy blisko m.in. fabryk takich koncernów jak Bridgestone, Asus, Volkswagen, Colgate, IHI, Daimler i wielu wielu innych.

Jednym z takich inwestorów, nad którym pracowałem, była firma Lenovo. Był rok 2005. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, że szanse są niewielkie, ale walczyliśmy do samego końca. Ostatecznie firma Lenovo w ogóle w Polsce nie wybudowała fabryki mimo tego, że dostała grant od rządu w kwocie blisko 10 mln zł. Nowa Sól jednak stanęła na wysokości zadania. Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy.

Nowa Sól była lokalizacją rezerwową. Najpierw Lenovo rozpoczęło inwestycję na podlegnickich Psich Polach. Jednak firma napotkała tam całe mnóstwo problemów. Termin uruchomienia fabryki był zagrożony. Dlatego PAIiH rozpoczął poszukiwania innej lokalizacji. Oczywiście nie mogliśmy przegapić takiej okazji i weszliśmy do gry. Wykonaliśmy ciężką pracę. Wiele tygodni walki. Spełniałem wszystkie kryteria, wypełniałem dziesiątki tabelek i dokumentów, przeprowadziłem niezbędne analizy, przygotowałem zachęty podatkowe. Wygraliśmy konkurencję z innymi lokalizacjami, ale Lenovo wycofało się z Polski. No cóż. Trzeba było zacisnąć zęby i walczyć dalej.

Puenta: nie wystarczy być najlepszym w Polsce, trzeba być najlepszym w Europie czy na świecie.

P.S. Inwestorzy nie przychodzą do miasta czy gminy ot tak. Jeśli inwestor chce zainwestować np. 100 mln $, musi być przekonany, że to jest najlepsza lokalizacja. Najpierw inwestor za pośrednictwem profesjonalnych firm wybiera kilkadziesiąt inwestycji w różnych krajach. W drugim etapie zostaje kilkanaście takich lokalizacji i 3-4 kraje. Następnie inwestor wybiera już 5-6 lokalizacji i 2 kraje. Na końcu zostają 2-3 lokalizacje i jest finał. Długą drogę trzeba przejść, żeby znaleźć się w finale. Niestety i finały się przegrywa.